Czy epidemia czarnej ospy we Wrocławiu była mistyfikacją?

Latem 1963 roku we Wrocławiu wybuchła epidemia czarnej ospy.  
Zachorowało 99 osób (najwięcej było pracowników służby zdrowia), z których siedem zmarło, w tym cztery to lekarze i pielęgniarki[2]. Najmłodszy pacjent miał 5 miesięcy, najstarszy zaś 83 lata. Miasto zostało na kilka tygodni sparaliżowane i odcięte od reszty kraju kordonem sanitarnym. Ospa wydostała się poza Wrocław, leczono ją w pięciu województwach.
Wprowadzono zakrojony na szeroką skalę program profilaktyczny, umieszczając osoby podejrzane o kontakt z chorymi w izolatoriach, które zlokalizowano, między innymi, w Praczach Odrzańskich, na Psim Polu. W miejscowości Szczodre zorganizowano szpital dla chorych na ospę.

Światowa Organizacja Zdrowia przewidywała, że epidemia potrwa dwa lata i w jej wyniku zachoruje do 2 tysięcy osób, a umrze 200. Przeciw ospie zaszczepiono wówczas 98% mieszkańców miasta. Epidemia wygasła po 25 dniach od jej wykrycia.

Choroba przywleczona została przez Polaka wracającego z Indii. Był nim oficer SB, Bonifacy Jedynak, wówczas podpułkownik (następnie generał, dyrektor generalny w Szefostwie Służby Kadr i Doskonalenia Zawodowego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych). Po powrocie do Wrocławia 22 maja z kontroli placówek w Indiach, zachorował na nieznaną chorobę zakaźną; 2 czerwca (według niektórych źródeł 29 maja[20]) zgłosił się do szpitala MSW przy ul. Ołbińskiej, gdzie po konsultacjach z Zakładem Medycyny Tropikalnej w Gdańsku zdiagnozowano u niego malarię (pasożyty tej choroby znaleziono we krwi)[21]; po krótkotrwałym pobycie w szpitalu wyzdrowiał i w połowie czerwca został wypisany do domu. W rzeczywistości oprócz malarii zainfekowany był również wirusem ospy prawdziwej, którym zdążył zarazić w czasie pobytu w separatce w szpitalu tylko jedną osobę – salową – która stała się wtórnym źródłem epidemii.

Dopiero półtora miesiąca po pierwszych zachorowaniach, 15 lipca 1963 (dzień ten zwano później „czarnym poniedziałkiem”[), w mieście ogłoszono stan pogotowia przeciwepidemicznego; od pierwszego zachorowania do momentu ogłoszenia epidemii minęło aż 47 dni[.
Spostrzeżenie, że w mieście rozprzestrzenia się epidemia Variola vera przypisuje się doktorowi Bogumiłowi Arendzikowskiemu z Miejskiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, analizującemu pod względem epidemiologicznym wszystkie dotychczasowe trudne do wyjaśnienia przypadki.

Tyle oficjalne dane.
Przeanalizujmy je.
Oficer SB wraca z Indii chory na tajemniczą chorobę. W szpitalu MSW, po konslultacji z Zakłedem Medycyny Tropikalnej w Gdańsku, lekarze diagnozują u niego  malarię. Po kilku dniach pobytu w szpitelu oficer SB zdrowieje  i zostaje wypisany do domu.
Jednak jak informują ówczesne media pan Jedynak był też zainfekowany wirusem ospy prawdziwej o czym ani on ani lekarze nie wiedzieli, Właśnie pan Jedynak był pacjentem zero od którego rozpoczęła się epidemia. 
Od tego momentu sprawa zaczyna być mocno podejrzana!
Jeśli pan Jedynak był zainfekowany wirusem ospy  prawdziwej, to dlaczego po powrocie do domu nie pozarażał domowników, ci sąsiadow, znajowych, itp.
Skoro od pierwszego zachorowania  na ospę we Wrocłwiu do momentu ogłoszenia stanu pogotowia epidemilogicznego minęło aż 47 dni, to jak wytłumaczyć niewielką  liczbę chorych na ospę. Ospa jest chorobą wyjątkowo zarażliwą, w ciągu 47 dni jej obecności wśród populacji Wrocławia, tysiące ludzi powinno na nią zachorować i bardzo wielu powinno na nią unrzeć, a umarło 7 osób. 
Pytania można mnożyć. Jeśli pan Jedynak zaraził się ospą w Indiach, to dlaczego w tym czasie w państwie tym nie było ani jednego ogniska zapalnego tej choroby.
W związku z brakiem dostatecznej informacji w Polsce krążyły plotki, że we Wrocławiu ludzie umierają na ulicach, a na chodnikach leżą trupy. Kiedy do izolatorium na Praczach dostarczono komorę dezynfekcyjną, powstały przypuszczenia, że jest to piec krematoryjny, w którym będą palone zwłoki zmarłych.
Czy coś nam  powyższa informacvja nie przypomina. Trumny w Begamo ludzi którzy pomarli na cowid?
Sprawa nieco się rozjaśni, jeśli przypomnimy, że państwo polskie zakupiło 8 milionow szczepionek. Nie wiemy od jakiej firmy i za jaką cenę.
Żeby zobrazować skalę ówczesnych wydatku na zakup szczepionek, oszacujmy obecne koszt takiego zakupu. Jedna szczepionka na ospę wietrzną kosztuje 330 zł. 8 milionów szczepionek daje kwotę 2,5 milarda złotych. W latach sześciesiątych w ówczesnych realich musiały to być ogromne pieniądze, które wytransferowane z kraju pod pretekstem epidemii.

Być może epidemia czarnej ospy we Wrocłaiu była taką samą ściemą jak i obecna pandemia kowid 19 i miałą taki sam cel. Okraść naiwniaków z kasy i wcisnąć im bezwartościową szprycę. Tego nie da się już ustalić!
Z całą pewnością wiemy, ze to nie szczepienia zahamowały epidemię czarnej ospy, gdyż z wielu badań wynika, że żadna szczepionka  (żadna!!) nie ma udowodnionej naukowo skuteczności.
Powyższe fakty uprawdopodobniają teżę,  że we Wrocławiu w roku 1963 nie było żadnej epidemii czarnej ospy, był szwindel grubymi nićmi szyty, na wzór kowida19.

Anthony Ivanowitz
31.03.2023r.
www.pospoliteruszenie.org